O
fałszywych banknotach, które można w Chinach spotkać wszędzie,
przestrzegano mnie już w Polsce, przed wylotem. Słyszałam
przeróżne historie, jednak dopóki nie spotkałam się z problemem
twarzą w twarz, nie poświęcałam mu większej uwagi. Dwa tygodnie
temu korzystałam jednak ze znajdującego się na terenie kampusu
bankomatu i jeden z czterech wypłaconych banknotów o nominale 100元
wydał
mi się podejrzanie inny od pozostałych. Najprostszą metodą na
sprawdzenie jego autentyczności jest chwycenie lewego dolnego rogu,
gdzie znajdują się cyfry układające się w nominał i przyjrzenie
się im pod różnym kątem, obserwując czy zmieniają kolor. W tym
wypadku cyfry nie zaczęły się mienić.
Najzabawniejsze jednak
okazało się, że brwi Mao Zedonga widocznego, gdy patrzymy na
banknot pod światło są jakoś nienaturalnie uniesione, jakby wódz
był zdziwiony. Kiedy porównałam je z innymi brwiami, rzeczywiście
były jedyne w swoim rodzaju.
Problem
z fałszywymi banknotami jest poważny, ponieważ nawet w bankach i
bankomatach możemy na nie trafić, a oddanie nie skutkuje oczywiście
wymianą na autentyczny pieniądz, tylko konfiskatą. Większość
sklepów zaopatrzona jest w specjalne maszynki sprawdzające
autentyczność, więc pozbycie się takiego banknotu nie jest łatwe.
Spotkałam się nawet z sytuacjami, kiedy sprzedawca nie przyjął
przykładowo 10元
(niekoniecznie
fałszywych), ponieważ były zniszczone, wymięte, wyglądały
podejrzanie.
Jak
się przed tym ustrzec? Nie mam pojęcia. Byłam przekonana, że
jedynie wypłacanie pieniędzy z bankomatów niewiadomego pochodzenia
może być ryzykowne, ale jak się okazuje, nigdy nie można czuć
się bezpiecznie.